STANDARYZACJA INTELIGENCJI

Ogólnopolskie media obiegła informacja o tym, że polskie szkoły podstawowe oraz Gimnazja coraz słabiej radzą sobie z pracą ze szczególnie zdolnymi uczniami. Giną oni w masie innych, mniej zdolnych. Powód wydaje się być jak zawsze jeden i ten sam – to się nie opłaca. Jak to możliwe, że nie opłaca się nam stawianie na jakość w edukacji?

Interesujące dane przedstawił Ośrodek Rozwoju Edukacji, podległy Ministerstwu Edukacji Narodowej. Z przeprowadzonych przez niego badań wynika, że wśród uczniów szkół podstawowych blisko o połowę zmniejszył się odsetek dzieci uczestniczących w zajęciach dla uczniów szczególnie zdolnych (z 34 proc. w roku 2010 do 20 proc. w roku 2012). Jeszcze gorzej sytuacja ma się w gimnazjach. O ile w 2010 w zajęciach dodatkowych z matematyki brało udział 8 proc, uczniów, to w 2012 już tylko 2,5 proc. W odniesieniu do języka polskiego było to odpowiednio 9 i 2,2 proc. Wedle analityków ORE dzieci uzdolnione coraz wyraźniej znikają w masie wszystkich uczniów…

Wszystko wskazuje na to, że polska szkoła ma coraz mniej do zaproponowania w kwestii indywidualnej pracy z uczniem. Coraz więcej jest procedur i postępuje standaryzacja, ale kosztem tego jest wyraźne zmniejszenie się grupy uczniów wybitnych. A przynajmniej coraz mniej dzieci się za takie uważa. Dlaczego?

Problem jest systemowy, ale nie warto zbyt głośno bić na alarm. Z punktu widzenia ministerstwa edukacji istotne znaczenie ma efekt skali. Gdy weźmie się pod uwagę, że dla urzędników ważne jest, aby jak najwięcej młodych Polaków zdawało maturę , to zajmowanie się uczniem szczególnie zdolnym jest mało zasadne. Jeżeli zarządza się dużymi liczbami i określonym, dużym strumieniem pieniędzy, to w interesie ministerstwa jest to, aby za stosunkowo małą kwotę pieniędzy osiągnąć jak najwięcej.

Czym różni się tu państwo od rodzica? Państwo nie może sobie pozwolić na dysproporcje w alokacji kapitału czy segregację. Alokacja jest równa. Inaczej jest w przypadku rodzica. Rodzic może w szczególny sposób zaprojektować strategię edukacyjną dla swojego dziecka. Może postarać się o to, aby pielęgnować naturalne talenty, motywować do ich realizowania i odkrywania nowych. Dzięki temu szansa na sukces edukacyjny, a więc osiągnięcie określonego poziomu kompetencji u dziecka, znajduje się w rękach rodziców i dzieci. Można więc poprzestać na filozofii edukacji masowej. Ale można też podjąć wyzwanie LifeSkills. Do tego drugiego zachęcam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *