NA OKRUCHACH SENSU ŻYCIA… – KURSY DUCHOWOŚCI A SZTUKA ZANIKANIA INTUICJI?

„Mit to złudzenie, że można przejść suchą nogą od jednej formy życia do innej i sama zmiana sprawi, że staniemy się nowym człowiekiem”
prof. dr hab. Piotr Oleś
„Charaktery”, czerwiec 2014

„Sztuka znikania” to frapujący dokument Bartka Konopki i Piotra Rosłowskiego o haitańskim kapłanie vodou Amonie Fremonie, który odwiedził Polskę w 1980 roku na zaproszenie Jurka Grotowskiego. Fremon – bohater filmu – zauważa przenikliwie, że ludzie w Polsce godzinami stali w kolejkach, jakby chcieli pobyć razem, ale wcale ze sobą nie rozmawiali… do tego odprawiali osobliwe rytuały plemienne (partyjne wiece) na stadionach, a deszcz padał u nas głośniej, jak w kraju ogłuchłych ludzi…

Ogłuchły na zanikającą intuicję?
Młody iluzjonista, Paweł Kluz występujący na konferencjach biznesowych, wyznaje, że został iluzjonistą, ponieważ jego ojciec też nim był. Zniknął, gdy Paweł miał 6 lat… to oczywiście żart, jednak nadmieniona w tytule sztuka znikania intuicji stała się przedmiotem poważnego biznesu, za który przychodzi nam zapłacić i to słono.
„…im więcej łajdaków na ziemi, tym lepsza sytuacja materialna ludzi.” Tako rzekł XVII-wieczny filozof i ekonomista Bernard de Mandeville. Dodając, że: „indywidualne wady, chciwość, egoizm, sprzyjają publicznemu dobru, np. wzrostowi produktywności.” Obfitość łajdaków oferujących „sens życia” jest obecnie duża. Świetnie rozwijająca się branża osobistego rozwoju, rozwinęła gałąź tzw. ścieżki duchowej pod tytułem:

„Uratuj siebie i świat. Zasługujesz na to!”
Innymi słowy, świat lub rynek (ongiś Boski porządek rzeczy) jest zagrożony i idzie w złym kierunku, ja żyję w patologicznych, niegodnych człowieka (ongiś grzesznych) warunkach. I za to, godne Nobla odkrycie „sensu życia”, należy nierzadko słono zapłacić… no raz pieniędzmi, dwa czasem, a trzy swoją energią. Kursy duchowości pokazują inne oblicze nas i świata, mówią o molekułach i energii, zachęcają, żeby zobaczyć to, czego nie widać, wszystko nazywają świadomością, przeznaczeniem i nieświadomym wyborem. Lecz jak tę świadomość zastosować w tej rzeczywistości, tu i teraz – o tym drogi kursancie dowiesz się później, a teraz nie pytaj i płać…. Niepoprawne w tym ujęciu jest tylko to, czego nie widać. Bo rozumna i wnikliwa obserwacja uczestnika, który na ten przykład odbył 20 takich kursów, dalej nie wskazuje na odwrócenie trendu w tak ważkim temacie: życiowego pogubienia… trend ten pokazuje de facto, jak znika nasza intuicja. Ludzki podszept zdrowego rozsądku. W jego miejsce pojawia się coś na kształt mydlanej bańki, sekciarskiego urojenia, mylonego z dobrym samopoczuciem na tle: życiowej użyteczności niespełnionych marzeń.

Miałem marzenia, ale życie je zmieniło…
Miałem pragnienia serca, ale rozczarowałem się życiem. Zmiany te są dla mnie już męczące. Ich konsekwencje zaś, nie były przedmiotem moich marzeń. Rodzi się więc zwątpienie, rozczarowanie samym sobą, narasta frustracja. Świat powinien być inny. Pojawia się alienacja, przeszyta przekonaniem, że to jednak świat zwariował. Świat jest na równi pochyłej. Trafiam pod strzechę jakiegoś kursu terapii duchowości i tam przyjmują mnie jak swego. Witamy w kółku różańcowym, w kółku poszkodowanych niespełnionymi marzeniami i pragnieniami serca. Witamy w klubie ofiar, gdzie każdy jest ochotnikiem… każdy płaci, czasem niewyobrażalne pieniądze, bo tyle kosztuje przestrzeń, dostęp do siebie i to magiczne „wiedzenie”. A także słowo klucz: „świadomość”. Ale o tym cicho sza. Bo zły świat jest tylko na zewnątrz. Tu, u nas, na sali warsztatowej, medytacyjnej jest prawdziwe życie. Wszystko jest jasne i proste. Ukojenie przychodzi szybko, jak w świątyni podczas kalania się. Urojenie triumfuje, czuję się spełniony, doceniony, mądry, mocny – wszystko to odczuwam bez rzeczywistej pracy, bez znoju zmagania się z rzeczywistością…

A całe zło czai się dopiero za rogiem…
Czyha. Bo po celebrze wracam do: szarej rzeczywistości, do braku wymarzonej pracy, do braku wymarzonego związku, do braku wymarzonego standardu życia, do braku podniecającej intymności… i jestem wściekły na każdego, kto chce mi to urojenie obnażyć. Moje urojenie staje się moim uzależnieniem. Uzależniam się od kursowej obecności. Uzależniam się od bycia w niebycie, choć na kursie mówią, że to jest właśnie ten byt. Cierpię na urojenie, lecz mówią, że to stan normalny! Wrogiem jest ten, kto na nie, nie cierpi. Przeklęci, pewni swego racjonaliści, myślę sobie. Destruktorzy mojego szczęścia… niech znikną, wraz z moją intuicją, która żyjąc na okruchach mych marzeń, coraz słabiej szepcze: zanikam… w tym czasie deszcz łez pada coraz głośniej…

„Człowiek straciłby odwagę, gdyby nie był podtrzymywany przez fałszywe wyobrażenia”.
Bernard Fontenelie

Tekst inspirowany rozmowami z ponad setką osób, które w Polsce i zagranicą brały udział w licznych kursach terapii duchowej, osobistego rozwoju itp.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *