KTO POTRZEBUJE NAUKI CZYTANIA?

Coraz więcej z nas ma problem z czytaniem. Wokół jest coraz więcej komputerów, czytników, tabletów i coraz więcej interesujących treści. Sęk w tym, że zamiast czytać, coraz częściej bezrefleksyjnie prześlizgujemy się po tekście… Czy to źle?

Gdy kilka lat temu na rynek szturmem wkraczały czytniki książek i tablety, wieszczono renesans czytelnictwa. Mało kto zadawał sobie wówczas pytanie, czy rzeczywiście jest to uzasadnione. Okazuje się bowiem, że czytając na czytnikach, tabletach i przed ekranami komputerów robimy to inaczej niż czytając tekst papierowy. Dla badaczy zajmujących się „neuronaukami” ten fenomen pozostaje nieodgadniony. Mało kto jednak sądzi, że można go zlekceważyć.

„Czytanie komputerowe” wymaga innych umiejętności niż „czytanie papierowe”. To pierwsze zakłada istnienie wielu bodźców (dystraktorów), bardzo wielu informacji oraz presji czasu w którym trzeba znaleźć ważne informacje. Czytanie papierowe pozwala na refleksję, dotarcie do informacji znacznie bardziej złożonych, wymagających lepszego przygotowania intelektualnego. Czy jednak „czytanie komputerowe” istnieje sobie obok jego „papierowego” odpowiednika? Nie zawsze. Coraz częściej bowiem czytelnicy chcą wyławiać kluczowe informacje z… książek Prousta, z poezji Goethego lub z traktatów Webera. Czy to tylko kwestia wyrobionego silnego nawyku?

Niektórzy neurobadacze wskazują, że w ludzkim mózgu coraz wyraźniej zarysowują się specjalne, nowe funkcje. Przystosowujące się neurony umożliwiają coraz sprawniejsze pobieżne przeglądanie tekstu w poszukiwaniu słów-kluczy. Kognitywiści wskazują, że nawyki jakich nabywamy podczas czytania treści w sieci mogą dewastująco wpływać na umiejętność „czytania papierowego”, jak np. podczas czytania standardowego tekstu w książce czy gazecie. Sprawa absolutnie nie jest błaha. Według badań średni czas spędzany w Internecie przez dorosłego mieszkańca USA wzrósł z trzech godzin w 2010, do pięciu w 2013.

Choć badacze spierają się w wielu aspektach sprawy, jednak dość zgodnie wskazują, że papier ma swoje zalety. Przede wszystkim lepiej sprawdza się przy ugruntowywaniu oraz sprawdzaniu wiedzy. Klasycy czytani na iPadach nie trafiają do młodych głów tak skutecznie, jak wtedy gdy są oni czytani na papierze. Również testy pisane na papierze wydają się mieć dla uczniów i studentów znacznie większą wagę niż te wypełniane komputerowo. Wszystko się zgadza, bowiem badania dość jednoznacznie wskazują, że wszelkie trudniejsze treści znacznie łatwiej jest absorbować jeżeli czytamy papierową książkę, aniżeli jej elektroniczny odpowiednik.

Czy należy bić na alarm? Spokojnie. Nasz mózg adaptuje się do zmian środowiskowych i nie mamy się tutaj czemu dziwić. Powinniśmy bić mu brawo. Wiele tysiącleci temu zaadaptował się już do umiejętności „czytania standardowego”. Czynność ta nie zmieniała się przez kilkadziesiąt stuleci. Zwój za zwojem i tom za tomem, nasi przodkowie czytali treści linijka po linijce. Właściwie nic (poza lichymi ilustracjami) ich nie rozpraszało, nie musieli też specjalnie starać się znaleźć słów-kluczy. Zmianę przyniósł dopiero Internet, który wymusił na użytkownikach czytanie nielinearne. Normą są tam krótkie zdanie i hiperłącza, niosące szereg informacji uzupełniających. A więc nasz zmieniony sposób czytania dobrze nadaje się do potrzeb współczesnego człowieka. Przynajmniej w pewnej części.

Eksperymenty jakie przeprowadzono w Izraelu jednoznacznie wskazują, że studenci wyraźnie lepiej (skuteczniej) czytają na papierze. Badania dotyczyły tych, którzy wychowali się już w czasach kultury monitorów komputerowych. Sami zainteresowani często są innego zdania – sądzili, że czytanie na monitorach idzie im dużo lepiej. Co to wszystko może znaczyć?

Cóż, nie mam dobrych informacji dla radykałów książki papierowej, którzy uważają, że należy spalić wszystkie elektroczniczne nośniki tekstów. Większość badaczy jest zgodna, że najlepszym rozwiązaniem jest swoista „dwujęzyczność”, a więc umiejętność odczytywania tak tekstów pisanych, jak i tych elektronicznych. Bo przecież potrzebne jest nie tylko czytanie Goethego (najlepiej w oryginale), ale również wysyłanie maili i czytanie wiadomości w Internecie, prawda?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *