Kryzys wieku średniego i ślepy traf – felieton w Businessman.pl

2016-05-17Ambicje, nadzieje i serce są potrzebne, by się nauczyć i wykazać umiejętnościami. Bo wykazywanie się tylko ambicją, nadzieją i sercem, a bez umiejętności, to domena kibiców, nie zawodników… O jakich umiejętnościach mówimy?

Żyjemy utaplani w krzykliwych stereotypach o tym, że kryzys wieku średniego to u facetów młodsza żona, modne ciuchy i wyścigowe auto, a u babek – fitness, joga i outfit à la rycząca lwica w rui. I nie dostrzegamy, że kryzys wieku średniego ma swoją inną, ukrytą wersję, która objawia się coraz częściej dramatycznym załamaniem kariery i długotrwałym bezrobociem. Prowadzącym nawet do pogubienia się w szarlatańskich ideologiach, kuszących duchową łatwizną…

Moje pokolenie czterdziesto-, pięćdziesięciolatków to generacja, która (statystycznie ujmując) dała się oszukać panującemu w ostatnim dwudziestoleciu ubiegłego wieku kultowi kariery i sukcesu. Większość z nas wierzyła, mniej lub bardziej ostentacyjnie, że im więcej szkoleń, książek i doświadczeń, najlepiej jak najbogatszych w projekty oraz zagraniczne staże, tym stabilniej. A przede wszystkim – że dłużej utrzymamy się na naszej posadzie, pozycji rynkowej, czy ogólnie: zachowamy właściwy poziom zarobków.

Wykonując służbę mentorską i mediacyjną, dostrzegam od wielu lat, że ludzie dotknięci takim stanem bezpowrotnie tracą układy, relacje, pracę – i bardzo często nie mają żadnej realnej szansy na znalezienie nowej. Pozostają płonne nadzieje, wzruszające i pełne chwały wspomnienia, potem frustracja, gniew, aż… w najlepszym przypadku lądujemy na terapii, a w najgorszym: w „krzykliwym klubie ofiar”. Szyldy takich klubów zaczynają się z reguły od słów: Klub przedsiębiorcy, Człowiek sukcesu, Darmowy webinar, Zacznij wreszcie żyć itp. Albo odwrotnie: Dość wyścigu szczurów, Postaw na duchowy rozwój, Tantra serca, Klub ludzi po porażce…

W przypadku czterdziesto- i pięćdziesięciolatków szok bezrobocia to także utrata sensu zawodowego dorobku. I jest tym większy, im większe były liniowe oczekiwania, aspiracje, a CV bogatsze we wszystkie ozdobniki. Zapatrzenie we wzorce – kobiet i mężczyzn sukcesu, którzy dotarli do krainy obfitości przedemerytalnej – nawet ono traci piedestał racjonalności. Bo aspirantów były setki, jeśli nie tysiące, a tych na szczycie znamy tylko kilkoro… Ciśnie się na usta dobitny cytat z „Gloria Victis”: „… i dwie rzeczy były niezmienne. Zawsze stała tu wysoka od ziemi do nieba samotność z obliczem niemym”.

Obraz decydentów lub przedsiębiorców, kreowany w przeróżnych publikacjach – które mają pocieszyć lub wyjaśnić i wskazać (naturalnie wrogie) przyczyny utraty pracy – ukazuje ludzi skąpych, wyrachowanych, a przede wszystkim bezwzględnych i mściwych. Te cechy mają być spoiwem trzymającym ich przy korycie. Na tę okoliczność przytacza się wypowiedzi duchownych, filozofów, myślicieli, wszelkiej maści i orientacji szarlatanów od rozwoju osobistego, ale przede wszystkim psychologów oraz ich wnioski z przeprowadzonych badań.

W ten sposób ugruntowuje się w bezrobotnym ideologię uciśnionej ofiary. Utrwala się ludyczne legendy, które przykrywają rzeczywistość. A ta ostatnia to po prostu behawioryzm. To związki przyczynowo-skutkowe, jak w medycynie, fizyce, chemii czy ukochanej logice. Pewnie z tych powodów psychologia nie jest i długo jeszcze nie będzie nauką ścisłą…

Ambicje, nadzieje i serce są potrzebne, by się nauczyć. Albo by się wykazać umiejętnościami. Bo wykazywanie się ambicją, nadzieją i sercem – bez umiejętności – to domena kibiców. Nie zawodników.

O jakich umiejętnościach mówimy? By odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzyjmy się tym ukrytym deficytom w moim pokoleniu…
Jestem bardzo niezależny, bo umiem kupić i:
– zepsuć,
– wymienić na nowe,
– oddać,
– wyrazić swoje niezadowolenie.
Jestem bardzo samodzielny, potrafię sam:
– zapłacić sprzątaczce,
– zapłacić malarzowi,
– zapłacić ochroniarzowi,
– znaleźć i zapłacić za catering,
– kupić bilet VIP-owski do klubu,
– nie zapłacić,
– stworzyć opinię na każdy temat.

Temu ukrywanemu zagadnieniu – tzw. nowoczesnej edukacji – przyjrzymy się już niebawem w kolejnym felietonie. Zapraszam

Felieton ukazał się w magazynie Businessman.pl (listopad 2016).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *