CO NAS HARTUJE?

34 lata temu – 8 maja 1980 r. – Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła całkowite wytępienie wirusa ospy. Z tej okazji warto spojrzeć na historię szczepionki na tą groźną chorobę. Jest ona bardziej pouczająca niż może się to wydawać.

Ospa prawdziwa to choroba powodująca wysoką śmiertelność zakażonych. W historii znane są przypadki wielkich epidemii, zgarniających przerażające żniwo. Co ciekawe, zarazki tej choroby były też stosowane jako broń biologiczna. Już w XVIII amerykańscy koloniści zarażali ospą Indian z którymi toczyli nieustanne wojny. Kluczowe dla historii ospy okazało się jednak co innego. W 1796 roku brytyjski lekarz Edward Jenner opracował pierwszą skuteczną szczepionkę na tę chorobę.

Z biegiem lat szczepionki stawały się coraz doskonalsze. Stawały się one też coraz bardziej dostępne i coraz rozsądniej je dystrybuowano. Na skutek światowej kampanii szczepień, epidemie ospy zdarzały się coraz rzadziej i rzadziej. Jedna z ostatnich nawiedziła Wrocław w początku lat sześćdziesiątych. Wreszcie, w początku lat osiemdziesiątych ogłoszono, że ospy już na świecie nie ma.

Czy powinniśmy dziś otwierać szampana z okazji zwycięstwa człowieka nad naturą? Z jednej strony tak. Masowe szczepionki udowodniły, że można uratować życie milionów ludzi. Gdy jednak spojrzeć na to z drugiej strony, nie jest tak różowo. Gdyby bowiem dziś wirus ospy powrócił, nie potrafimy przewidzieć czy posiadane przez nas szczepionki pozwolą go powstrzymać. Wroga nie widać, przez to może być szczególnie groźny.

Czego uczy nas historia szczepionki na ospę? Tego, że kontakt z chorobotwórczymi zarazkami może ratować nam życie. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale na tym przykładzie widać, co wzmacnia człowieka. To nieustanny kontakt z zagrożeniem hartuje nas lepiej niż cokolwiek innego. Czy w tej sprawie coś zmieniło się od 1980 r.?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *