Bogactwo współczesne. Czym się różni od klasyki rodzaju? – felieton w Businessman.pl

2016-05-17Podobno rzeczywistość naiwnych zaczyna się i kończy na tym samym: nie zdają sobie oni sprawy, że żyją cudzą paranoją.

A media społecznościowe są podobno nowoczesnym narzędziem, pozwalającym obserwować fenomen tejże „rzeczywistości naiwnych”… Piszę „podobno”, bo, jak zauważył Kurt Vonnegut „wszystko to zdarzyło się mniej więcej naprawdę”. Zatem pomny słów klasyka, chciałbym podkreślić różnicę pomiędzy niedawnym pojmowaniem bogactwa a obecnym stanem świadomości na ten temat – i w końcu zwrócić uwagę na barierę tej właśnie świadomości.

Jeszcze stosunkowo niedawno, aby być bogatym, trzeba było się takim urodzić. Nieco później pojawiły się tzw. osoby bogate w pierwszym pokoleniu, co jest pewnym wyróżnikiem współczesnych czasów. A ponieważ, jak sugerował Stanisław Lem, charakterystyczne dla naszych czasów staje się także pojęcie „będzie tak samo, ale wszystkiego więcej!” – to obecnie każdy z nas zna co najmniej jedną osobę w swojej rodzinie, która uchodzi za bogatą.

I tu warto wprowadzić rozróżnienie, które może być pomocne w kategoryzacji takiej osoby: czy ona ma zasoby i pieniądze, czy tylko dobrze zarabia? Czy żyje ze swoich zasobów bądź zgromadzonych środków, czy też świadczy nadal pracę zarobkową? To dwie ważne – i różne – kategorie, które, przynajmniej wnosząc z komunikacji niektórych banków, zlały się ostatnio w jedną, dość powszechną i skierowaną do mocno rosnącej grupy aspirantów, pt. private banking…

Ale do brzegu. Ongiś bogactwo oznaczało dostęp do dóbr luksusowych, wykonywanych ręcznie lub w ograniczonej liczbie, trybem manufakturowym w niedużych seriach lub wręcz na zamówienie. Obecnie, ze względu na produkcję masową i bardzo tanią siłę roboczą w niektórych krajach, różnice te się zacierają. Towary luksusowe mają swoje substytuty, podzielone na różne kategorie: premium, szyte na miarę, wyższy standard, klasa biznes itp. (ale również repliki, podróbki etc.).

Uwagę jednak zwraca coraz liczniejsza współcześnie nowa grupa społeczna tzw. freelancerów w różnych zawodach. Żyją oni z wypracowanych latami zasobów intelektualnych, z wieloletnich doświadczeń i wykonanych uprzednio projektów. Kiedyś mogli to być marszandzi, handlarze lub dostawcy jakiegoś towaru czy zaplecza rzemieślniczego. Teraz towarem czy objawem bogactwa może być doświadczenie, mądrość oraz wiedza.

I tu dochodzimy do ciekawego wskaźnika: im więcej ludzie wydają na usługi związane z inwestycją w siebie, swój wizerunek i samopoczucie, tym podobno lepiej im się powodzi. I tym podobno bogatsi są lub się stają… A dlaczego kończę też sformułowaniem „podobno”? Dlatego, że na Wschodzie znajdziemy pozostałości naszej starosłowiańskiej zasady, do dziś kultywowanej np. przez bogatych Rosjan. Brzmi ona tak: 100 proc. wzajemności, 0 proc. naiwności!

I być może na tym zasadza się definicja „właściwej bariery” w naszej świadomości bogactwa…

Felieton ukazał się w magazynie Businessman.pl (grudzień 2016).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *