ŻALE OBECNEJ MŁODZIEŻY?

W połowie września media ogólnopolskie doniosły, że jeden ze studentów Politechniki Lubelskiej poskarżył się na swój los. Otóż ten Bogu ducha winny młody człowiek spotkał się z niesłychanym brakiem zrozumienia ze strony swoich profesorów: podczas obrony pracy dyplomowej został zmuszony do… udzielenia odpowiedzi na szczegółowe pytania dotyczące bronionej przez siebie pracy. Jakie wnioski można wyciągnąć z tego kuriozalnego wydarzenia?

W polskim systemie edukacji jest coraz mniej uczniów. Powoduje to, iż ci którzy się uczą czują swoją wartość. Nie może być inaczej, jeżeli media pełne są informacji na temat tego ile dokładnie w złotówkach jest warta dla uczelni wyższej każda studencka dusza. Można odnieść wrażenie, że coraz bardziej na edukowaniu młodzieży zależy szkołom, a coraz mniej na zdobywaniu wiedzy i umiejętności zależy młodym ludziom. Jakie są tego przyczyny? Nie ma na to jednej odpowiedzi, która zadowoliłaby wszystkich. Charakterystyczne wydają mi się jednak dwa zjawiska.

Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że w naszym kraju zapomniano czemu tak naprawdę ma służyć edukacja. Kształcenie młodych ludzi stało się zagadnieniem politycznym: nie dość bowiem, że jest drogie, to jeszcze trzeba respektować prawa i niekiedy sprzeczne interesy różnych interesariuszy: nauczycieli, uczniów, rodziców. Takie patrzenie na edukację jak na jeden wielki problem, ogromną uciążliwość zdominowała media i wypowiedzi ekspertów oraz osób funkcjonujących w systemie edukacji.

Po drugie zaś, panuje dość powszechne mniemanie, że w edukacji wszystko zależy od pieniędzy. Im więcej będzie pieniędzy, tym będzie lepiej – po prostu. Nie są stawiane zasadnicze pytania: kto w dziecku rozbudza ciekawość świata? Kiedy tak naprawdę zaczyna się, a kiedy kończy się edukacja? Jaka jest rola nauczyciela? No i do czego tak właściwie ma prowadzić kształcenie młodzieży? W konsekwencji, wszelkie wprowadzane zmiany w systemie edukacji, a tych przecież nie brakuje, są chaotyczne. Jeżeli już raz przekroczono Rubikon, ot, choćby wtedy, gdy minister Roman Giertych doprowadził do jednorazowej „amnestii” maturalnej, to czy można się dziwić, że student nie rozumie dlaczego na obronie pracy dyplomowej musi odpowiadać na pytania?

W sondzie na jednej z popularnych stron internetowych zapytano o to co wynika z faktu, iż student Politechniki żalił się na przebieg obrony własnej pracy dyplomowej. Wygrała odpowiedź „mam już dość żalów obecnej młodzieży”. Takie postawienie sprawy jest bardzo wygodne. Sam jednak odpowiem: wynika tyle, że źle zaplanował swoją strategię edukacyjną, a dorośli mu w tym nie pomogli. I to w dużej mierze oni ponoszą odpowiedzialność za groteskowe żale lubelskiego studenta.

Jedno przemyślenie nt. „ŻALE OBECNEJ MŁODZIEŻY?

  • Znów pozwolę sobie na komentarz

    Nawet najlepsza strategia
    i dobra wola rodzica
    decyzji dziecka nie zmieni
    gdy uczeń nie chce się uczyć
    i się po prostu leni

    mój syn sam dokonał uczelni wyboru
    własnym „czujem” się kierując
    swoją przyszłość (być może) rujnując

    argumenty jak patenty
    dopiero mocy nabierają
    gdy w odpowiednim czasie
    swoją wartość potwierdzają

    mama studenta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *