RZETELNOŚĆ EKSPERTA

Przez ostatnie z górą trzy lata byliśmy wszyscy bombardowani informacjami o niezwykłych teoriach dotyczących katastrofy smoleńskiej. Spokojnie, ten tekst nie będzie im poświęcony. Odnotujemy jedynie, że naukowcy wietrzący spisek „określonych kół” okazali się mało wiarygodnymi ekspertami. Zamiast przeprowadzić rzetelne badania, oddzielające rojenia od rzeczywistości, ograniczyli się do medialnych występów i zabawy w politykę. Polska gospodarka i polski rynek potrzebują zupełnie innych ekspertów. Na przykład, godnych zaufania ekspertów od mentoringu.

Jedna z akademickich definicji mentoringu głosi, że jest to to proces nieformalnego przekazywania wiedzy, kapitału społecznego i wsparcia psychicznego, uważanego przez odbiorcę za ważny dla jego pracy, kariery czy przyszłego rozwoju zawodowego. Wiąże się on z nieformalną komunikacją twarzą w twarz, przez określony czas, pomiędzy osobą która posiada wartościową wiedzę, mądrość lub doświadczenie (mentor) a osobą która ma odpowiednio mniej wiedzy, mądrości lub doświadczenia (protegowany).

Czy tak rozumiany mentoring stanowi uzupełnienie edukacji? Jeżeli przyjmiemy, że kształcenie człowieka trwa całe życie i polega na nieustannym konfrontowaniu się z nowymi sytuacjami, których wcześniej nie mieliśmy okazji doświadczyć, to odpowiedź będzie twierdząca. Nie przeceniałbym tu jednak roli formalnego wykształcenia. Nie tak dawno, Edwin Bendyk napisał w „Polityce” („Ostatni dzwonek”, Polityka nr 26/2013), że lata spędzone w szkole i na uczelni nie wyposażają młodzieży we wszystkie kompetencje, by po zakończeniu edukacji samodzielnie stawić czoła rzeczywistości. Potrzebuje ona czegoś w rodzaju moratorium, dodatkowego czasu na dokończenie procesu tworzenia własnej tożsamości. A więc zgoda, że szkoła nie uczy wszystkiego tego, co jest potrzebne młodemu człowiekowi. Ba, coraz istotniejszą częścią naszej edukacji są unikalne, osobiste doświadczenia, które stają się naszym udziałem poza szkołą. Całe życie zawodowe nie ma często nic wspólnego z teorią jaką pompuje w nas szkoła. W tym kontekście mentoring jest praktyką, prawdziwym rozpoznaniem bojem, konfrontacją. Nie każdy jest wystarczająco silny, aby się z tym zmierzyć. Nie zawsze można również znaleźć odpowiedniego, godnego zaufania mentora.

Kluczowe dla relacji mentoringowej jest głębokie wewnętrzne przekonanie osoby poddającej się mentoringowi, że chce się ona dalej rozwijać, poznawać siebie, szukać źródeł własnych sukcesów i własnych porażek. Niezbędna jest intymność relacji, jej osobisty charakter, wzmacniany przez zaufanie pomiędzy mentorem a protegowanym. W takich warunkach można przekazywać nie tylko twardą wiedzę, ale również umiejętności społeczne, wiążące się z czuciem i intuicją, których nie sposób przekazać w innych warunkach. Zaufanie i bliskość – to podstawa.

Co zrobić, aby mentoring spełnił swoją rolę w organizacji? Klient musi przede wszystkim precyzyjnie ustalić zapotrzebowanie i oczekiwania. Mentoring jest procesem zaawansowanym, który może stanowić odskocznię do nowych sukcesów, ale dopiero w momencie w którym w organizacji panuje porządek, a jej członkowie są objęci permanentnym audytem. W przeciwnym wypadku może się bowiem okazać, że zamiast mentoringu potrzebna jest długotrwała restrukturyzacja. Doradzałbym więc, aby zacząć od gruntownego zbadania własnej sytuacji i własnych potrzeb. Uczciwy mentor na pewno zwróci uwagę swojego zleceniodawcy, gdy ten przeceni możliwości swojej organizacji (lub ich niedoszacuje). Nie można jednak zakładać, że wszyscy znajdujący się na rynku specjaliści i „specjaliści”, rzeczywiście tak zareagują. Przezorny zawsze ubezpieczony.

To prowadzi nas z kolei do pytania o to jak powinien wyglądać rynek mentoringu? Jacy eksperci mają na nim funkcjonować, tak aby spełniali swoją funkcję? Przede wszystkim muszą oni opierać się konkretach: na wynikach, na doświadczeniu, na długotrwale zdobywanej marce, wielokrotnie konfrontowanej z rzeczywistością. Nie wystarczy pobieżna lektura kilku branżowych pism, choćby pisali w nich najlepsi autorzy. Mentorem musi być człowiek doświadczony, który naprawdę wie o czym mówi. Człowiek hołdujący zasadzie Walking the talk.

Poszukujcie takich ludzi, a nie telewizyjnych pustaków. Ci drudzy tylko się ośmieszą i na dodatek zabiorą wam cenny czas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *